Wróć do spisu artykułów


To nie bajka, to fakt - jest w Polsce Stowarzyszenie Pośredników w Obrocie Nieruchomościami,
które od 1996 roku pracuje na umowach
pośrednictwa w sprzedaży z klauzulą wyłączności ...

                      Od kilku miesięcy, pisząc artykuły i felietony do gazet branżowych, poruszam tematy, które w sposób bezpośredni wynikają ze sposobu pracy pośredników na Pomorzu Środkowym, czyli na bazie zawierania umów z klauzulą wyłączności. Swoje przemyślenia, kieruję do pośredników, którzy wiedzą, że jest taki sposób pracy, ale twierdzą, że to nie dla nich. Oni także i Ich działania  potwierdzają tę prawdę, że sam zapis  w Kodeksie Etyki Pośrednika, (,, STANDARDY ZAWODOWE I ZASADY WSPOŁPRACY ,, Część I - Zasady świadczenia usług ) ,,§3 W celu zapewnienia lepszej obsługi klientów oraz uniknięcia sporów pośrednicy powinni dążyć do zawierania umów na zasadzie wyłączności.,, zmian nie wprowadzi.
Jeżdżąc z wykładami po całej Polsce - zauważyłam, że wielu z pośredników traktuje temat jako wstydliwy, a tajemnicą Poliszynela jest -  że chyba nie ma dzisiaj w Polsce stowarzyszenia - oprócz naszego - którego członkowie w 99 % stosowaliby z wyśmienitym skutkiem zawieranie umów pośrednictwa w sprzedaży / wynajmie na zasadzie wyłączności. Jak to się stało, że pracujecie na wyłącznościach - pytano mnie często. Otóż początek był banalny, burzliwy, ale pewnie taki bywa zawsze. Kiedy na jednym z zebrań w 1996 roku z mężem zaproponowaliśmy podpisywanie umów na zasadzie wyłączności, wtedy ktoś z sali powiedział, że to się u nas nie uda, potem jeszcze ktoś dopowiedział, że jest to ograniczanie praw człowieka ( czytaj; Klienta ). Nie zdziwiła mnie taka reakcja, wiedziałam przecież, że przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka, a gdy od lat jest pielęgnowane - może być nawet potężną siłą. Ja na szczęście nie miałam czasu na okrzepnięcie w przyzwyczajeniach. Do tej pory pracowałam jako muzyk i tylko czasem przyglądałam się - nie ukrywam, że ze zdziwieniem  - efektom pracy mojego męża. Od 1995 roku zaczęłam mężowi pomagać. Potem kilka razy mąż zabrał mnie na kursy, szkolenia, kongres. W końcu, będąc magistrem sztuki z wykształcenia ( 17 lat nauki zawodu muzyka ) zostałam - pośrednikiem z wyboru. Wiedziałam, że wiąże się z tym faktem nauka nowego zawodu. Nowego w każdym tego słowa znaczeniu. W trakcie codziennej, mozolnej pracy pośrednika wielokrotnie doznawałam rozczarowania. Albo oferta na którą miałam chętnego - już była nieaktualna, albo przyjęta oferta do sprzedaży ( na zasadach otwartych ) była przyjęta zbyt starannie wobec czego jakiś ,,marny,, szczegół pierwotnie nie zauważony, nagle kazał mi ofertę odrzucić. Zadawałam sobie coraz częściej pytanie - czy jest w Polsce inny zawód, który aż tak często przynosi zawód ?
Pewnego dnia dojrzałam do decyzji: ja TAK pracować dalej nie będę. Pamiętam dokładnie dzień, kiedy się wściekłam. Pytałam siebie, innych : dlaczego w USA, AUSTRALII  i na całym cywilizowanym świecie króluje wyłączność a u nas to senne marzenie, tabu,  i licho wie - co jeszcze. Postanowiłam nie oglądając się na nikogo, podpisywać tylko umowy typu wyłącznego. Najpierw chciałam udowodnić sobie, potem reszcie mojego najbliższego  świata, że można. I udawało się - i tak jest do dzisiaj podpisuję wszystkie umowy na wyłączność, na okres 1 roku.
Oferty przyjmowane wówczas na zasadzie wyłączności kierowaliśmy do innych pośredników z dopiskiem ,, na wyłączność,,. Koledzy oferty najpierw pytali CO TO TAKIEGO, ale przyjmowali, bo były sprawdzone, wnikliwie opracowane i oprócz nowej nazwy posiadały jedną niezaprzeczalną cechę - były wiarygodne. Oferta nie była jak dotąd ofertą - ,,miną,, która mogła okazać się nieaktualną, gdy akurat pośrednik znajdował nań nabywcę., albo umową nie do zrealizowania bo przyjętą z wadami formalno-prawnymi, co wynikało z pośpiechu, by ofertę przyjąć byle jak, za wszelką cenę, czyli za cenę przyjęcia do bazy ofert. Pracowałam po nowemu, ale na razie bez błogosławieństwa reszty Kolegów, choć i bez Ich sprzeciwu. W końcu nastąpił ten pamiętny dzień, kiedy to na spotkaniu członków Stowarzyszenia Środkowopomorskiego Pośredników w Obrocie Nieruchomościami ustalono, że od 10.06.1996 członkowie ŚPON będą się starać zawierać umowy na wyłączność. W protokole z tego zebrania czytamy dalej, m.in., że ,, Oferty przekazywane do biur współpracujących traktujemy na równych zasadach ze swoimi.,,
Poczułam wiatr w żagle i prawdziwą motywację do pracy. Już nie Syzyfa, już nie kogoś kto musi przyjąć ofertę. Mogę. Jestem partnerem w umowie. Wreszcie. Mogę także współdecydować o cenie nieruchomości, mogę przyjąć lub nie ofertę do sprzedaży.. Poczułam wielką odpowiedzialność. Potem - pojawiło się uczucie pewności siebie, a nawet dumy. Sprawili to sami Klienci, którzy prosili, by i Ich oferty pokazywać na witrynie wystawowej, ze zdjęciami. 
Oferty do sprzedaży eksponowane ze zdjęciami, także cudze, dały nam nowy, niespotykanie silny efekt reklamowy. Dopisek pod zdjęciem ,,oferta na wyłączność,, nobilitował, podwyższał wartość oferty, informował o sposobie sprzedaży. Sprawiał, że przychodził kolejny Kowalski i prosił -,, chciałbym zgłosić swój dom do sprzedaży, ale proszę go tak samo go zaprezentować jak te inne na wystawie, ze zdjęciami.,,
Oczywiście - dlaczego nie ? Wszak wynagrodzenie od Pana mamy w umowie zapewnione. Niech Pana dom kupi choćby jutro - przechodzień zachwycony zdjęciem z oferty powieszonej na witrynie wystawowej.  No, chyba, że szybciej od Niego zdecyduje się nasz Klient, lub innej firmy. Wszak wszystkie firmy obrotu nieruchomościami pracują nad sprzedażą Pana domu. Już nie musi Pan biegać od firmy do firmy - Pańska oferta już tam jest.

Wielkie zmiany następują czasem powoli i niezauważalnie, nie wszystkie są efektem rewolucji. W naszym stowarzyszeniu (powstało w roku 1994) liczącym w 2002 roku 45 osób działających w Koszalinie, Słupsku, Kołobrzegu, Szczecinku, Lęborku, Złocieńcu i Drawsku Pomorskim zmiany kreowali ludzie. Myślę, że największy wkład w obecny kształt naszego stowarzyszenia mają jego prezesi. Pierwszym i długoletnim prezesem SŚPON był mój mąż Kazimierz Wysokiński, potem do 2007 Barbara Urbanowicz. Mimo utraty województwa - co spowodowało regresję w każdej branży, dzięki wczesnemu wprowadzeniu i stosowaniu wyłączności, SŚPON konsolidowało się. W miarę upływu lat, czuliśmy się coraz bardziej mocni. 13 marca 1999 roku ostatecznie dopracowaliśmy szczegółowy regulamin współpracy między członkami stowarzyszenia ( oczywiście wymieniającymi się ofertami na zasadzie wyłączności ). Nie ścigamy się między sobą w pogoni za ofertami, nie działamy jak samotne wyspy. Mamy nawet wspólny program komputerowy i codziennie poprzez internet uaktualniamy wspólną bazę danych. Nasi Klienci siadają razem z nami do stołu negocjacyjnego. Dzisiaj już nikt z nas zastanawia się czy było warto - każdy wie, że to jedyna słuszna droga. Gdyby nie ona, nie mielibyśmy zresztą czasu na organizowanie kongresu, organizowania konferencji o zasięgu ogólnopolskim - tak niegdyś my sami, tak jak nadal nasi Koledzy z innych miast - uganialibyśmy się za ofertami. Nie mielibyśmy także o czym mówić na Bałtyckiej konferencji. A my mamy o czym mówić - chcemy powiedzieć JAK wprowadzamy i jak realizujemy umowy typu wyłącznego, jaki stosujemy obieg dokumentów, itd.
                    Dla Kolegów z innych miast, którzy zastanawiają się czy już wprowadzać u siebie wyłączność - mam tylko jedną radę RÓBCIE TO JUŻ, TERAZ, i róbcie to BRDZO DOBRZE - nie oglądając się wstecz, nie oglądając się na innych.Kto pierwszy zacznie, ten do mety dobiegnie jako zwycięzca. Zwycięzca - nie czekający aż arena zapełni się kibicami. Samotny, bez fanfar i laura zwycięzcy na głowie. Bo jestem pewna, że tylko tacy wprowadzają zmiany. Tacy,  którzy nie czekają na rwący nurt historii, który ich pochwyci, lecz Tacy, którzy wiedzą, że to kropla drąży skałę ...

Z życzeniami 100 % zawierania umów z klauzulą wyłączności 
( 100 % umów podpisanych na zasadzie wyłączności od stycznia 1996 roku )

Urszula Czyż