Wróć do spisu artykułów


Wyłączność -
podstawą umów wielokrotnego oferowania

                        Wyłączność - termin w pośrednictwie w obrocie nieruchomościami nielubiany, a także oklepany. Dla właścicieli firm obrotu nieruchomościami powinien jednak stanowić podstawę i początek rozważań nad sposobem prowadzenia firmy, by firma mogła przynosić nie tylko pieniądze, ale i komfort pracy w zawodzie, który nie powinien jej właścicielowi sprawiać zawodu.

Jeśli przyszli pośrednicy w obrocie nieruchomościami planują sukces, także na niwie finansowej, bez ustosunkowania się do tego problemu, a także bez wdrożenia tego w swoją pracę  - sukces ich nie będzie możliwy.

Cóż owa klauzula wyłączności oznacza ? Zapisano to w  treści w Kodeksu Cywilnego.
Cóż oznacza w zwyczajach ?
I tu właśnie otwiera się przestrzeń zbyt wielu znaków zapytania: co wolno, co wypada, czego nie powinno się robić, co robi wielu, choć robić nie powinno ?

Jeśli wiemy, że zwyczaj może stanowić prawo, strach mnie prawdziwy ogrania, gdy pomyślę, co może się złego stać w  branży pośrednictwa w obrocie nieruchomościami, jeśli zwyczajem stanie się nagminne stosowanie karykatury wyłączności.
Póki co (na szczęście) większość firm zawiera z klientami umowy typu otwartego. 
Jednym z powodów nie zawierania najlepszych umów - czyli z klauzulą wyłączności - jest właśnie owa nieszczęsna nazwa sugerująca klientowi ograniczenie.  Nazwa pow
oduje niekorzystne pierwsze wrażenie  - źle jest odbierany sam termin - wyłączność. Dlatego radzę zawierać te umowy nazywając je umowami wielokrotnego oferowania. Powinny  stać się zwyczajem, bo są to umowy optymalne - dla obu Stron: pośrednika i jego klienta. 

W każdej umowie zawsze powinno być zapisane kto, komu, kiedy i za co ma zapłacić. Nie domyślnie, nie procentowo, lecz konkretną niezmienną kwotą brutto, zapisaną także słownie. Marzę o powszechności zawierania takich umów, w których zapisane będzie zobowiązanie do zapłaty wynagrodzenia tylko jednej firmie, której ktoś powierza pośrednictwo w obrocie swoją nieruchomością.

W obrocie nieruchomościami nieobowiązująca już ustawa mówiła: ,, Przez umowę pośrednictwa pośrednik lub przedsiębiorca, o którym mowa w art. 179,ust.3, zobowiązuje się do dokonywania dla zamawiającego czynności zmierzających do zawarcia umów wym. w ust.1 a zamawiający zobowiązuje się do zapłaty pośrednikowi lub przedsiębiorcy wynagrodzenia,, Ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 roku o gospodarce nieruchomościami, t.jedn. Dz. U. z 2000 r. Nr 46, poz.543, Dział V, rozdz.2, Pośrednictwo w obrocie nieruchomościami, art.180 - ,,

Zakres czynności za których wykonanie pośrednik pobierze wynagrodzenie powinien  być najpierw wynegocjowany, czyli uzgodniony, a potem zapisany w umowie. Powienien być uzgodniony, a jego akceptacja podpisana przez klienta, co się nazywa autoryzachą. Klient powinien autoryzować przede wszystkim opis oferty przygotowany przez pośrednika. Tylko wówczas bowiem, nie dojdzie do złego pojmowania, a także łamania zapisów umowy i karykaturalnego stosowania tego, co jest sensem umów wielokrotnego oferowania, których podstawą jest klauzulą wyłączności. 
 
Stawiajac się w roli pośrednika i Klienta nie znajduję ani jednego argumentu przeciw skuteczności umowy przy zastosowaniu w niej klauzuli wyłączności. Niestety sposób jej wdrażania bywa nieodpowiedni, skoro zła sława się na nią cieniem położyła.
Skoro zakładamy, że nie ma lepszej umowy dla sprzedającego od umowy wielokrotnego oferowania (posiadającej klauzulę wyłączności), to trudno wytłumaczyć fakt, że jest tak wielu pośredników, którzy nie potrafią dać swoim klientom optymalnego dla nich i dla siebie produktu.

Wszystkich nas dotyka ta tajemnica Poliszynela, że naprawić złą sławę jest znacznie trudniej, niż dobrą wprowadzić.
Dlatego życzę pośrednikom w obrocie nieruchomościami - widzenia dalekiego i odważnego, a klientom szczęścia do pośredników. Radzę, by nie używali terminu ,,wyłączność,,. lecz mówili o sposobach pracy, które  umożliwia umowa wielokrotnego oferowania, by stwarzali projekty umów, wykorzystując sens tego terminu w treści umów, i całą moc jaką on może dać, bez jego wypowiadania. 

Niech stanie się polskim zwyczajem szerokie stosowanie klauzuli wyłączności w umowach wielokrotnego oferowania.

Niech umowa z klauzulą wyłączności, będzie odtąd nazywana umową wielokrotnego oferowania - tylko po to, by ten typ umowy wreszcie został przez wielu doceniony, bo póki co - choć optymalny - przez niewielu jest hołubiony.

Urszula Czyż - Wysokińska  lic. zaw. 1751

ula.czyz77@gmail.com