Moda na szkolenia
Współczesny człowiek żyje w czasach naznaczonych piętnem pośpiechu, zawodowej rywalizacji, zerwaniem międzyludzkich więzi. Abstrahując od praprzyczyny powstania tego zjawiska, dla jego obserwatora a zarazem uczestnika, dużo ważniejszym od samego zauważenia problemu, wydaje się pomysł na jego likwidację, i przywrócenie do życia takich pojęć takich jak cisza, przyjaźń, czy zaufanie.
Pomysł zarówno dla tych, którzy biegną po chleb, jak i dla tych, co biegną po dodatki do niego. Dla ludzi zwykłych, i dla ludzi biznesu. Naczynia to bowiem powiązane. Z usług człowieka biznesu korzysta inny człowiek biznesu lub zwykły Kowalski. Dla każdego z nich czas znaczy coś innego, wzajemnie stwarzają jednak sobie jego ramy. Przykładem żywot pośrednika w obrocie nieruchomościami. Jego czas to czas dla Klienta, na szkolenia i dla siebie. Zegary dziś odmierzają czas tak samo, jak za czasów naszych pradziadków, jednak tamte nie biły od szkoleń do szkoleń.
Na szczęście jest już za nami moda na biznes - szkoleniowy. Wszak wtedy życie towarzyskie trwało na szkoleniach. Sens szkoleń nie był tak ważny jak sama moda, sam biznes, samo towarzystwo. Każdy, kto chciał podołać wyzwaniom zawodu - musiał się szkolić. Sztuka odbywania i zaliczania kolejnych szkoleń nie była jednak sztuką tak prostą, jak by się mogło wydawać.
Trzeba było sobie umieć odpowiedzieć na niekoniecznie proste pytania: czy korzyść odniesiona z uczestnictwa zrekompensuje koszt udziału w nim ?
Czy udział w szkoleniu przełoży się na podniesienie kwalifikacji zawodowych ?
Czy odniesiona korzyść wyrówna utratę kolejnego dnia spędzonego w firmie lub z rodziną ?
Czy da wiedzę, umiejętność, dyplom na ścianę, czy tylko obligatoryjnie obowiązującą pośrednika ilość punktów ?
Szkolenia - wymóg czasu, moda na sukces, wymóg romalny coraz bardziej wątpliwy, mimo, że niemal niemo zaakceptowany. Trwał konkurs pomysłowości w oferowaniu szkoleń. Szkolenia, konferencje, szkolenia. Zmęczenie, przeteoretyzowanie, a w konsekwencji gorzka prawda na co dzień - brak umiejętności przygotowania i przeprowadzenia usługi, dobrego stylu i wysokiej jakości w jej realizacji, oraz zakończeniu.
Pośrednik żył w czasach naznaczonych piętnem pośpiechu, zawodowej rywalizacji, zerwaniem międzyludzkich więzi. Abstrahując od praprzyczyny powstania tego zjawiska, dla jego obserwatora a zarazem uczestnika, dużo ważniejszym od samego zauważenia problemu, wydawał się pomysł na jego likwidację. Jeśli więc moda na szkolenia była rzeczą konieczną, to pomysł na ratunek dla zagonionego pośrednika w obrocie nieruchomościami mógł być tylko jeden - był nim sposób na odteoretyzowanie szkoleń, i zobowiązania do przeszkalania całych firm.
Co dawało bowiem szkolenie pracodawcy, gdy w jego firmie obsługiwał Klienta niedouczony pracownik ?
Nie wdrożono pomysłu - a może nikt go nie miał ?- by szkolić wszystkich pracowników w branży od której się oczekuje zaufania publicznego, bo to przecież pośrednikom ktoś powierza cały swój majątek. Ktoś im ufa. To oni powinni WIEDZIEĆ jak służyć Klientowi.
Czas jest zbyt cenną wartością każdego z nas, by udawać, że dzięki przeteoretyzowanym, oderwanym od warsztatu pracy szkoleniom zostanie podniesiona jakość usług. Wszak to, że ja umiem, nie oznacza, że umie to samo co ja mój pracownik obsługujący Klientów mojej firmy.
Jeśli nie będziemy szanować swojego czasu, i szanować naszego zawodu, to będzie nam sprawiał zawód.
Nie każda moda - w tym wypadku na szkolenia - jest dobra. Obowiązujący w niej dotąd trend był zbyt ekstrawagancki ...
Urszula Czyż - Wysokińska lic. zaw. 1751